- "Miłość za okazaniem dowodu osobistego" - 12.03.2005 r.

" Obyczaje. "Nie ma się co czepiać dwóch zbędnych kilogramów i kilku lat" - uspakajają współczesne swatki
Biura matrymonialne robią furorę. Atrakcyjna kobieta nie ma gdzie spotkać księcia, a przystojni mężczyźni życie spędzają w pracy.
Cała nadzieja w miłosnym pośrednictwie.
- Połączyłam już 98 par - mówi z dumą Violetta Procelli, szefowa Biura Matrymonialnego "Katarzyna".
- Najczulej wspominam moją pierwszą parę - ona 27 lat, on lat 26. Na początku pojawił się on.
Szukał swojej drugiej połowy, a miał wielkie wzięcie. Po którejś nietrafionej randce został wybrany przez Mariolę.
Okazało się, że to był strzał w dziesiątkę. Minęło półtora roku, wzięli ślub, byłam tam i stałam w 150-osobowej kolejce gości.

Do biur trafiają także starsze pary. Wymagania klientów bywają nietypowe.
"Nie może mieć na imię tak jak moja była żona", musi być puszysta, blondynka itp.
Wymagania to, okazuje się, przekleństwo. - Nie ma co się czepiać dwóch zbędnych kilogramów i kilku zbędnych lat - zaleca właścicielka biura.
- Z wiekiem jest coraz trudniej dopasować się do drugiego człowieka.Przez 11 lat działalności biura "Katarzyna" szczęścia w miłości spróbowało kilka tysięcy par.
Aktualnie na znak czeka 600 pań i 450 panów."
Pełna wersja artykułu