- "Miłość znajdziesz w biurze" - 17.01.2008 r.

"... - Chętnie pomogę znaleźć drugą połówkę osobie, która szuka poważnego związku, takiego na całe życie. ..."
"... Do biur matrymonialnych przychodzą lekarki, nauczycielki, kasjerki, fryzjerki i gospodynie domowe.
Zjawiają się politycy, profesorowie, prezesi firm, hydraulicy, rolnicy.
Ba! Nawet barmani, którzy powinni mieć najmniej problemów z nawiązywaniem kontaktów.
Są z dużych miast albo maleńkich wiosek. Jedni szukają żony lub męża.
Inni przyznają, że chcą być z partnerem, ale bez zakładania obrączek.
- Chętnie pomogę znaleźć drugą połówkę osobie, która szuka poważnego związku.
..." "... Jedni przychodzą sami. Inni z kolegą lub koleżanką, bo razem nawet partnera szukać raźniej.
- Kiedyś przyszedł do nas tata z synem. Nie wiedziałam, któremu miałam poszukać partnerki.
Okazało się, że żony miałam poszukać dla syna - mówi swatka w jednym z biur w Bydgoszczy.

18-latka szuka męża. Do drzwi biur matrymonialnych pukają osoby w różnym wieku.
Osiemnastolatki, które jeszcze pod koniec szkoły średniej chcą poszukać sobie żony i męża.
Panie i panowie około czterdziestki, czasem rozwiedzeni a czasem panny i kawalerowie,
którzy robiąc karierę naukową czy prowadząc firmy nie mieli czasu na miłość. Są też dziadkowie.
- U nas najstarszym klientem był pan, który skończył 90 lat - mówi Violetta Procelli, właścicielka biura matrymonialnego "Katarzyna" w Bydgoszczy.
- Chętnie umawiał się na randki z paniami po osiemdziesiątce.
Kto chce skorzystać z oferty biura, musi się zapisać. Trzeba okazać dowód osobisty lub inny dokument tożsamości ze zdjęciem.
- Spisuję dane, ale są one tylko do mojej wiadomości. Osoby podają mi dane do kwestionariusza: wiek, stan cywilny,
wykształcenie, wykonywany zawód, ale nie pytam, w jakiej firmie pracują, ile zarabiają - dodaje Procelli.
- Podpytuję o hobby albo czy palą papierosy.

Klienci określają też profil kandydata lub kandydatki, z którymi chcieliby się spotkać.
Kandydaci przynoszą swoje zdjęcia do biura lub prowadzący taką placówkę sami robią im fotografie na miejscu.
Samotni muszą jeszcze tylko zapłacić za członkostwo i już swatka zaczyna szukać kandydatki lub kandydata.
Ile to kosztuje? zapis do biura (członkostwo bezterminowe) - około 280 zł, dwa pierwsze wybrane kontakty - gratis,
następny kontakt - 10 zł, kontakt do kobiety z zagranicy - 70 zł obsługa roczna - od 390 zł,
osoby zamieszkałe za granicą- obsługa roczna - od 240 euro , zamieszczenie oferty w internecie - klientom biura - gratis wykonanie zdjęcia - 10 zł
..."
"... Pokonać nieśmiałość. Klienci sami się umawiają. - To krok do przezwyciężenia nieśmiałości, która często przeszkadza w zawarciu znajomości.
Po kilku telefonach osoby decydują się spotkać. Najczęściej przed wejściem do restauracji, przy pomniku albo przed centrum handlowym.
Już po pierwszym spotkaniu wiadomo, czy z tego coś wyjdzie. Jeśli kandydaci nie spodobają się sobie nawzajem,
w biurze dostaną numer telefonu do innej osoby. Znowu pójdą na randkę.
Niektórzy randkowicze biją rekordy. - Miałam tu pana, który spotkał się z około 40 paniami.
I co? I nic! Żadna mu się nie spodobała - opowiada Violetta Precelli. - W końcu mu powiedziałam: to chyba w panu coś jest nie tak, musi pan popracować nad sobą.
Wkrótce przyszedł powiedzieć, że znalazł kobietę swoich marzeń. ... " "... Każde biuro matrymonialne w regionie odwiedza kilkadziesiąt osób tygodniowo.
Prowadzący takie "firmy" nie boją się, że nie przetrwają do jutra, bo internet odbierze im klientów.
- Do nas przychodzą samotni, którzy wcześniej próbowali szukać partnerów na czacie albo gadu-gadu.
Poszły na spotkanie i okazało się, że pani była przedtem panem, albo mężczyzna, który podawał się za 30-latka ma prawie 60 lat i podjechał mercedesem,
do którego chciał siłą wepchnąć kobietę - opowiada właścicielka biura matrymonialnego we Włocławku. - Osoby sparzą się na takich randkach, więc przychodzą do nas.
Jak założyć biuro matrymonialne? Tak, jak każdą działalność gospodarczą.
- Nie musimy spełniać specjalnych warunków i załatwiać dodatkowych formalności, żeby ją otworzyć - informuje Violetta Precelli.
- To firma usługowa, jak każda inna. Możemy spodziewać się kontroli z urzędu skarbowego albo ZUS. Płacimy 19-procent podatku od dochodów.
Prowadzący biura przyznają, że taki biznes kokosów nie przynosi. Wynajem biura, ogłoszenia w internecie i prasie oraz
niebotyczne rachunki za telefon to nawet 2 tysiące złotych miesięcznie. Dobrze, że do pierwszego wystarcza.
Matka chrzestna. Praca nie daje swatkom wielkich pieniędzy, za to wielką satysfakcję. - W ciągu 15 lat,
jak prowadzę biuro, odbyło się 113 ślubów osób, które poznały się przez moje biuro, a kolejne 200 par żyje w nieformalnych związkach - wylicza Precelli.
- Jestem też chrzestną dwójki chłopców, których rodzice poznali się przeze mnie. "
Pełna wersja artykułu